Jak zmienia się żeglarstwo?

Mocno.

Dzisiejsza żegluga ma coraz mniej wspólnego z żeglarstwem, które znaliśmy od zawsze. Można śmiało zaryzykować tezę, że zmieniło się wszystko. Dzisiaj jest ciężko nawet załapać się do drużyny czy klubu – wszyscy pływają w tych teamach. Nieważne czy jest to Olimpic Sailing Team, czy Majonez Kętrzyński Sailing Team. Team to team, nie ma od niego ucieczki. Kto nie jest w teamie, nie uprawia sailorki, to chyba proste.

Gdy już zostaniemy ulokowani w teamie z co najmniej australijskim budżetem (ideałem są, według pewnych zawodników z Mrągowa, wiadomo – brytyjskie) pozostaje kwestia wyjazdów. Gdzie jedziemy i czym? Skończyły się czasy, kiedy kupowaliśmy samochód u sprzedawcy samochodów. Dziś w dobrym tonie jest przyjęcie auta od dealera. Przed naszą podróżą konieczne jest dokładne obrandowanie fury, żeby wszyscy wiedzieli że mają do czynienia z pierwyj sort team. Obecnie pierwszy wyścig regat zaczyna się już podczas wjazdu do portu. Wszyscy powinni zauważyć, że nam do pierwszego (miejsca) nie brakuje.

Ok, wyruszamy. Gdzie? Nieoficjalnie mówi się, żeby jechać tam, gdzie rozgrywane są wyścigi kolarskie. Wydaje mi się że rzeczą ważną jest, aby z jakiejś góry spojrzeć na akwen, po którym będzie się czasem pływać. Poza tym można zrobić sobie ładne selfie w normalnych warunkach, a nie tam na wodzie, gdzie chlapie, jest słono i pada niekorzystne światło. Szanujmy się, lajki same się nie zalajkują.

Gdy znajdziemy się już w dobrym spocie, niektórzy zawodnicy mogą dociekać po co my tu właściwie jesteśmy. Dziś już nie wystarczy powiedzieć, że przyjechaliśmy trenować, to za mało. Istotnym jest zaznaczenie, iż znajdujemy się na klinice – bo tak to robią Amerykanie. Przyjeżdżają na kliniki, a nie na zgrupowania. Zgrupowania kojarzyć się mogą przecież z alkoholem lanym w piwiarni Warka, a tego wolelibyśmy uniknąć.

Na klinikę trzeba pojechać z coachem, nie ma zmiłuj. Zdecydowanie większą wiedzę posiadają Coachowie, niż jacyś tam trenerzy drugiej czy pierwszej klasy, zresztą kto to teraz sprawdza. Idealnie, gdy Coach oprócz tego że zmieni łańcuch w rowerze i zna się na przerzutkach jest kucharzem, księgowym, kierowcą, psychologiem, analitykiem, statystykiem, mechanikiem, szkutnikiem, pogodynką, pilotem z Orbisu i prowadzi ciekawe, niezbyt nudne zajęcia. Przepraszam, niezbyt nudne activities – no bo ile tych zwrotów i wyścigów można zrobić, to takie nużące. Dużym plusem jest to, gdy przy okazji zna się też na tym żeglarstwie. Istotnym elementem wypracowanym „na kadrze” (jedyne stare-nowe określenie, które jeszcze funkcjonuje) jest czysta i spokojna głowa zawodnika. Nie może być tak, że jest on przeładowany niepotrzebnymi informacjami dotyczącymi swojego sprzętu – ile waży łódka, maszt, na jakim żaglu pływa mój przeciwnik. O wiele lepiej na wynik sportowy wpływa znajomość elektroniki, ile cali ma moje koło i które siodełko jest najwygodniejsze. Wtedy łatwiej – i bezstresowo – można przystąpić do rywalizacji.

Po trainingu lub gonkach nie ma czasu na bezproduktywne odprawy – zastąpiły je meetingi dla skipperów i coachów. Byłym załogantom ciężko jest się odnaleźć w świecie bez briefingu dla crew, do którego przez tyle lat byli przyzwyczajeni. Wstyd się publicznie przyznać, że kiedyś zamiast lunchu jadło się obiady. Faktem jest to, że wczorajsze prowianty nie dawały tyle energii i kalorii co dzisiejsze lunch-boxy.

Pewien trener z Mrągowa kiedyś biegł do śmietnika przy wjeździe do Bazy żeby dostać piankę, sztormiak lub but piankowy (o ile zmieścił się w określonym czasie). Aby zacząć trening (tak po prawdzie to dostać łódkę do oszlifowania i pomalowania najpierw) musiał posprzątać plac, zagrabić liście i przenieść sto kilo worków z cementem. Gdyby zadzwonił wtedy ze smartphone’a łatwo mógłby sobie załatwić łódkę od Baranowskiego, żagiel od Juszczaka i miałby po robocie. Eh… ci starsi totalnie nic nie ogarniali.

Skomentuj

Komentarze

  1. ~~

    Zapomniales jeszcze dodac o ubraniach najlepiej z zhika :p

  2. surf

    Dobry tekst, ale taka zmiana następuje w większości dyscyplin…

  3. Tribord

    Genialnie to ująłeś, 100% prawdy. Watek rowerowy aż mnie ukuł :>

Odpowiedz na Tribord Anuluj pisanie odpowiedzi

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*