Kategorie: Życiowe prawdy
| 10 lipca 2011
Przede wszystkim, najlepiej nim nie być.
To nie żarty. Gdy jest się ponad 220 dni poza domem, trenuje, startuje i szlifuje łódką tudzież deską fale, ciężko jest pogodzić wszystko. Są jednak udokumentowane przypadki owych nieszczęśników - zdjęcia, filmy, statusy na Fejsbuku, a nawet dzieci. Wybaczcie, iż posłużę się tylko starą grafiką, ale pozwoli nam ona trochę głębiej wczuć się w temat.
Weź się, tato.
Niestety (oficjalnie) ten obrazek to utopia. To wcale nie jest tak, jak mówił mi parę lat temu pewien trener z Mrągowa - "Marcinku, pamiętaj... gdzie strona, tam narzeczona". Miałem wtedy lat około czternastu i nie do końca jeszcze wtedy zgadzałem się z wyżej wymienionym stwierdzen...
by: Marcin Mickiewicz o 16:48 |
8468 wyświetleń |
czytaj więcej