Jak grypsować na łódce i zbajerować, żeby zwąchać ścieżkę do Ameryki?
Wór do wora i dawaj na parkiet.
Doszły mnie ostatnio słuchy, jakoby hiszpańska policja musiała interweniować na Majorce w sprawie kradzieży rowerów. Owe fanty mieli przytulić nasi koledzy – żeglarze. Jak powszechnie wiadomo, a na pewno z filmu ‘Vabank’, na cztery-osiem można wziąć każdego, nawet Henryka Kwintę. Biorąc pod uwagę powagę sytuacji postanowiłem, przy małej pomocy moich funfli, stworzyć coś na wzór grypsowania podczas żeglowania. Przy odrobinie wyobraźni można tym kodem porozumiewać się nawet w porcie, czy w innych sytuacjach, gdzie potrzeba powiedzieć coś głośnym szeptem.
Na warsztat wziąłem oczywiście klasę 470, którą znam dość wystarczająco. Zaczynamy!
wychodzić na trapez – dawać na parkiet
żagle – szmaty
spinaker, jak i worek do niego – wór
maszt – pała
bom – sztacheta
sternik – kierowca
burta – parkiet
hals – ścieżka
zegarek – sikor
kompas, tactic – szkiełko
jury pilnujące zawodników podczas wyścigu – misiaki
jury pilnujące zawodników podczas wyścigu, gdy nie ma flagi O – misiaki suszą
szukać wiatr - wąchać
znaleźć wiatr – zwąchać
Gdy nie możesz zdusić łódki, to cię gniecie. Wybierasz nie szoty, a sznurki. Przestawiasz się w dół, to dajesz pół dziury mniej. Robisz zwrot to kręcisz, a jak płyniesz za pełno, to musisz dokręcić.
To naprawdę podstawa skutecznej komunikacji pomiędzy sternikiem, a załogantem. Chętnie oblukam wasze propozycje, w szczególności deskarzy.
A teraz mały bonus. Dzisiaj jest dzień, w którym wszyscy ci, którzy są właścicielami kwiaciarni czują się jak piekarze w tłusty czwartek. Historia pewnego człowieka, który tylko dzięki kobiecie odkrył to, co odkrył, a nie wiedział że to odkrył, bo myślał że odkrył coś innego.
Krzysiek Kolumb nigdy nie wypłynąłby z Hiszpanii, gdyby nie miał ambicji bycia kimś. Nie udałoby się to bez pomocy – jasna sprawa – kobiety. Krzysio miał takie gadane, że zaimponował pewnej Portugalce Filippie (udało się – Filipa Perestrello de Moniz wyszła za niego w 1479). Historia nie byłaby jednak kompletna bez pewnego niuansu, otóż ożenił się z nią nie z miłości, ale dla znajomości. Czemu? Bo jego żona znała pewnego człowieka, który był bratem innego znajomego i on właśnie znał DJ’a… zaraz, to nie tak!
Małżeństwo Kolumba z Fillipą pozwoliło mu wejść w środowisko portugalskiej szlachty, a w konsekwencji dało możliwość korzystania z portugalskich map niedostępnych dla cudzoziemców oraz dowodzenie portugalskim statkom. Dalsza historia jest wszystkim znana. Krzysio dopłynął do McDonalda, dzięki kobiecie, oczywiście.
Marcin, bujasz? Naprawdę!
Prawda. Na warsztat poszła ekipa Ogrodników z Hornu z Krakowa. Ponoć mieli coś wspólnego z kradzieżą rowerów. Wiadomo – kasa potrzebna – ciułają na wyjazdy – ale metody powinni dobierać subtelniej
SYNEK! Ty lepiej zwąchaj drogę do Londynu. pozdro
Filip, wącham!