Kategorie: Życiowe prawdy
| 15 października 2011
Coś, co możemy zobaczyć, ale nie dotknąć.
Byłoby sporym nadużyciem stwierdzić, że wszystko zaczęło się od nazwania mojej 470-tki "Krystyną z gazowni" którejś zimy w Kadyksie. Patrząc z drugiej strony, wraz z moim sternikiem Patrykiem walnie przyczyniliśmy się do popularyzacji terminu "jest gaz?" w środowisku żeglarskim. Gaz zastąpił typowe pozdrowienia, przywitania, przybijanie piątek i beczułek. Stał się czymś zupełnie tak naturalnym jak amerykańskie 'how are you', polskie 'stara bieda' i niemieckie 'z jakiej redakcji Pan jest?'
Sam termin 'gaz' ma różnorakie znaczenie. Jest taki, którym podgrzewamy krewetki na oliwie na patelni, tankujemy samochody i palimy w piecu. Dokładnie takim s...
by: Marcin Mickiewicz o 18:03 |
9159 wyświetleń |
czytaj więcej