Dla niektórych łowcy głów, dla mnie miasto ze snów

Jestem tu znów w potoku słów!

vol

Volvo Olympic Cup to już historia. Całkiem zresztą interesująca trzeba przyznać… oczywiście nie AŻ TAK interesująca, a do tego ciekawa, inspirująca, fantastyczna, cudowna oraz filigranowa jak Marta Żmuda-Trzebiatowska, ale coś pomiędzy i w dalszym ciągu kompletnie w porządku.

Zostawmy już najładniejszą partię dla faceta w tym, smutnym jak opozycja oraz spoty „informacyjne” PiSu, kraju. Nie zajmujmy się więcej zjawiskową i powodującą szybsze bicie serca u każdego mężczyzny, który jeszcze może (no pewnie), MŻT. Powiem jedynie w tajemnicy, kończąc całkowicie temat polskiej Audrey Hepburn, że nawet nowy sails.pl nie udźwignąłby ilości zdjęć Trzebiatowskiej, jakie marzyłem tu wstawić.

Co takiego wydarzyło się w Olsztynie? Dlaczego warto omijać to miasto z daleka? I last, but not least, kto na bankiecie, przepraszam za wyrażenie, wyżarł wszystkie krewetki z dania, na które składał się dodatkowo tylko makaron i sos (zabiję, ew. zagłosuję na Beatę Kempę za przepis)? Już mówię!

W dniach 16-18 lipca ścigaliśmy się na Jeziorze Krzywym w Grodzie Świętego Jakuba o nagrody w wysokości 15500 euro. Choć pamięć mam dobrą, ale czasem krótką, to nie przypominam sobie regat, gdzie za pierwsze miejsce inkasowałeś 8 tysięcy. Cały czas mowa o nagrodach oficjalnych, nie będę przecież pisał o Pucharze Bazy Mrągowo i walizce dolarów za wygranie spod lady, bo to są najzwyczajniej w świecie dwie różne sprawy. Tak, czy inaczej przez 3 dni rozegranych zostało 12 wyścigów, z których większość wygrał mistrz olimpijski z Pekinu, Duńczyk Jonas Warrer wraz ze swoim nowym załogantem Sorenem Hansenem. Miejsce drugie to kolejna inwazja z Danii – Allan Norregaard i Peter Lang. Ostatni stopień podium w pewnych kręgach może posłużyć jako przykład idealnej teorii spiskowej dziejów, mianowicie, dinozaury jeszcze nie umarły. Trener kadry 49era, jeden z pierwszych ludzi w Polsce, który uczył się miesiąc stać na tej łódce, Paweł Kacprowski z Jackiem Piaseckim zgarnęli brązowe medale.

Wspomniałem wcześniej o omijaniu Olsztyna z daleka. Cóż, jeśli nie lubisz Formuły 1 na wodzie i tłumów oglądających cię z plaży miejskiej i molo – nie przyjeżdżaj. Nie jesteś koneserem dobrego jedzenia i nie odróżniasz wina czerwonego od białego – daj spokój. Nie lubisz czterogwiazdkowych hoteli, tętniącej życiem i pięknymi dziewczynami starówki, po której jeździsz białą limuzyną – nie mam pytań. I nawet jeśli dostajesz to wszystko za darmo, opłacony zostaje nawet twój przyjazd i dalej zachowujesz się jak malkontent, to słyszałem że lekarze biorą coraz mniej za poradę.

Sprawa owoców morza cichaczem przytulonych na bankiecie – z nieoficjalnych źródeł wiem, że winny dostał uczciwy proces i 25 lat łagru.

Na koniec wypadałoby podziękować. Adam Liszkiewicz zorganizował naprawdę zajebiste regaty. Kiedyś się mówiło, że coś wygląda albo smakuje jak na Zachodzie. Po tej edycji Volvo Olympic Cup (budżet imprezy wyniósł na pewno więcej niż Lamborghini Gallardo z klimatyzacją) południki znacznie się przesuwają i w obecne szerokości geograficzne śmiem wątpić.

 

 

Jeszcze więcej lepszych zdjęć na stronie regat – www.olympiccup.pl. Jednocześnie wyrażam nadzieję, że w związku z ich umieszczeniem na tej stronie, nie będę musiał wynajmować Ally McBeal, ponieważ i tak ciągnę już spory bałagan.

Skomentuj

Komentarze

  1. Banitka

    O treści nic nie powiem, bo się nie znam. Sport ciekawy, łódki szybkie i medialne, chociaż osobiście jako kobiecie nie podobają mi się żagielki. Za to styl…
    Chłopie, jeśli chcesz poważnie zająć się dziennikarstwem (a jako-takie zdolności przejawiasz) to przede wszystkim mniej „kwiatków”. Tekst staje się trudny w odbiorze, a Twoje homeryckie porównania nie dość, że męczą odciągając od głównego tematu, to jeszcze człowiek czyta trzeci raz zastanawiając się nad metaforycznym znaczeniem pani Trzebiatowskiej (którego ja, szczerze mówiąc nadal nie odnalazłam). Więcej swobody, mniej sztucznego polotu i kreowania na „młodego, zbuntowanego dziennikarza”. I będzie dobrze!

  2. Marcin Mickiewicz

    Po kolei.

    Lubię zabawy językiem polskim, to wszystko. Teksty tutaj to nie są newsy, suche informacje wysyłane do Polskiej Agencji Prasowej, tylko moje subiektywne odczucia i wrażenia. Świadomie odbiegam od głównego tematu, bawię się słowami, wrzucam (staram się) parę aluzji z naszego polskiego bagienka i miło mi, że ktoś przeczytał jakieś zdanie trzy razy doszukując się czegoś ekstra – bo o to mi chodzi. Terry Pratchett robi to świetnie w swoich książkach :)

    Tekst MA być trudny w odbiorze, MA być pełen kwiatków, ten blog to nie jest dział krajowy Gazety Wyborczej ani felietony Janiny Paradowskiej tylko totalny freestyle. Nawiązując na koniec do „większej swobody” i „sztucznego polotu”. Jeśli włożyłbym jeszcze więcej swobody, dostalibyśmy teksty od lat 18 do czytania tylko przy zgaszonym świetle. Co do polotu – ciężko być sztucznym przez 6 czy 7 lat (nie pamiętam kiedy wrzuciłem swój pierwszy artykuł na sails.pl).

    Na poważne dziennikarstwo jeszcze przyjdzie czas :)

  3. Marcin Mickiewicz

    Zapomniałbym o Marcie… Po prostu z moim nazwiskiem nie da się napisać o kobiecie, że jest śliczna w mniej niż dwóch akapitach. Pozdrawiam :)

  4. ziuta

    A mie się bardzo podobają twoje teksty, są świetne, fajnie się je czyta i gęba sama się usmiecha a swiat sie staje weselszy. W koncu żeglarstwo to trudny sport, pełen zawilosci i niuansów i nie każdy musi to rozumieć :-) ) Ja sie przyznaję, też ciagle pewnych rzeczy nie rozumiem ;-((

  5. maciek

    Tak trzymać kolo :-)
    W
    S
    Z
    Y
    S
    T
    K
    I
    E
    G
    O

    N
    A
    J
    L
    E
    P
    S
    Z
    E
    G
    o
    !
    !
    !

    :*

  6. ziuta

    a Banitka jest chyba po prostu zazdrosna o MŻT :-)

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*